Prezentuję zatem lakier, który podbił moje serce, widziałam w nim hit jesieni, a potem użyty raz przeleżał w pudle do kolejnej jesieni. Niezbadane są gusta lakieromaniaczek :D
Browno Mars (lubię te muzyczne nazwy) jest zimnym (bo lekko różowawym, a nie złotym) brązem o wykończeniu typu foil. Ostatnio mój zapał do tego typu lakierów nieco zgasł na rzecz holo, ale nadal darzę je sympatią i uważam za miłe urozmaicenie pośród wszechobecnych kremów. ;)
Lakier, jak to większość folii, świetnie się rozprowadza. Są ani za gęste, ani za rzadkie. Nie glucieją, nie ciągną się i nie smużą - stąd ta moja sympatia. Ponadto Catrice przyzwyczaiło mnie do przyjemnego pracowania z ich lakierami, więc dziwię się sobie, że leży biedny Bruno nieużywany.
Zaskoczył mnie ponadto swoją trwałością - lakier, który bez problemu wytrzymuje u mnie 3 dni jest ewenementem i zasługuje na wspomnienie o tym w notce ;)
Jak widać - przy bezpośrednio padającym świetle lakier robi się dość jasny, nabiera nawet nieco srebrzystego wyglądu - lubię takie kameleony.
świetny kolorek! bardzo mi się podoba, do tego ma piękne wykończenie.
OdpowiedzUsuń