poniedziałek, 15 października 2012

Catrice - In the bronx

Nieodżałowany, kupiony z absolutną pewnością, że będzie hiciorem. I gucio, bo na moich dłoniach to koszmarek jakich mało. On nawet nie jest na tyle dziwny, żebym go zatrzymała - powędrował do Karolajny ;)



Oto Catrice - In the bronx. Brąz, który wcale brązem się nie okazał ;)




Na zdjęciach jest naprawdę ładny. Ciepły odcień, wykończenie typu frost, przyjemna w nakładaniu formuła - miało być tak pięknie. Kupiłam go latem, ale wtedy jakoś nie za bardzo pasował i miał mieć swoje wielkie wejście jesienią. Niestety - wejście było, ale zaraz po nim szybkie zejście ze sceny ;)




Na zdjęciach on nawet wygląda brązowo. W rzeczywistości - stare złoto. Zbyt dużo w nim żółtawego poblasku i okazało się, że to niemal identycznie kolor wisiora, który miałam tego dnia na sobie. Wisiora, który koło brązu nawet nie leżał. 




Na tym zdjęciu nawet trochę to widać, ale trzeba przyznać, że mocno się skubaniec maskuje.




Poza nietwarzowym (niedłoniowym?) wyglądem w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Catrice robi dobrej jakości, fajnie rozprowadzające sie frosty i ten nie należy do wyjątków. Nie jest ani za rzadki, ani za gęsty. Nie klei się do skórek, nie wlewa wściekle pod nie. Szerokim, zaokrąglonym pędzelkiem nawet fajnie manewruje się przy skórkach.




Tylko ten kolor... ;)






2 komentarze:

  1. Prawda? Wygląda na mnie paskudnie. Ale na współautorce bloga (choć nieco nieśmiałej :D) wygląda naprawdę ładnie i nie można mu nic zarzucić. Pech.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...