sobota, 16 lutego 2013

Colour Alike - Biała Fabryka #470

Znowu to zrobiłam! Znowu zaniedbałam bloga :( Wszystko przez sesję i ferie. Ale już się poprawiam i w pierwszym rzucie wrzucam mojego chrześniaka, czyli Białą Fabrykę. Ta nazwa doskonale do niego pasuje i byłam uradowana, że wygrała w konkursie Colour Alike ;)




Biała Fabryka to złamana beżem biel - na zdjęciach będzie to średnio widać, ale to powyższe jest całkiem wierne. Lakier jest bardzo jasny, niemal biały, ale nie mamy wrażenia, że paznokcie pomalowane są korektorem. 




Wszystko dlatego, że wykończenie jest lekko żelkowe. Ma to swoje plusy i minusy. Do plusów należy wysoki połysk i ładna głębia tego koloru (o ile można tak powiedzieć o prawie białym lakierze :D). Minusem jest natomiast kiepskie krycie. Przy starannym, dość obfitym nałożeniu wystarczą dwie warstwy, cieńsze wymaga trzech, ale nie gwarantuje to wtedy równomiernego pokrycia płytki. Zdarzają się prześwity na wierzchołku krzywizny paznokcia. 



Poza tym lakier jest rzadki, a więc taki jak lubię najbardziej i co ciekawe - podobnie jak inne z kolekcji ŁDZ - pachnie! Nie wiem czy to zamierzone posunięcie CA, czy tak jakoś wyszło, ale ta lakiery mają ładny, słodkawy zapach utrzymujący się przez około dobę. :) 




Warto zauważyć, że Biała Fabryka doskonale nadaje się jako baza dla innych lakierów. Powyżej mamy dwa topy Essence - jeden to Holo topping please!, a drugi to Night in Vegas. Oba były już recenzowane na blogu. :)



O ile top holo nieszczególnie mi się podoba, bo kryje nierównomiernie, o tyle opalizujące płatki wyglądają znakomicie moim zdaniem :)




I jeszcze jedno zdjęcie:



czwartek, 17 stycznia 2013

Essence - Special Topper - Holo topping, please! #12

Dzisiaj top Essence obok którego przechodziłam w Drogerii Naturze chyba z milion razy i za milion pierwszym dopiero go kupiłam. Właściwie nie wiem czemu, ale widać intuicja mi podpowiadała, że mnie nie zachwyci ;)




Lakier to lekko mleczna, może nawet beżowa baza z zatopionymi w niej gęstymi drobinkami, które podobno w mocnym świetle są holograficzne ;) Podobno, bo jeszcze nie miałam okazji tego zaobserwować, ale wierzę swatchom na zdjęcie. 




Jedna warstwa, jak widać na powyższym zdjęciu kryje słabo. Przy paznokciach, które zdarza mi się obcinać "do mięska" może to dać fajny efekt i tak właśnie zamierzam tego topu użyć, bowiem drugą rzeczą, jaką widać na tej fotce jest to, że jak na top to to cacko kryje bardzo mocno. Będzie to lepiej widać na zdjęciach innych lakierów, jakie wrzucę wkrótce, ale dla mnie efekt wybielenia lakieru bazowego i nadania mu dziwnego, zamglonego wyglądu nie jest atrakcyjny. 




Druga warstwa kryje już całkiem zadowalająco i już wtedy spokojnie można kryć nim równe białe końcówki uzyskując lekko frenchowy efekt. 
Trzeba przy tym napisać kilka słów o konsystencji. Otóż mamy tu do czynienia z nie lada glutkiem. Nie przeszkadza to w jego używaniu w sumie, ale jak pierwszy raz zobaczyłam, że się prawie ciągnie za pędzelkiem to mina mi zrzedła. Ostatecznie jest ok i nie ma na co narzekać. Poziomuje się ładnie i nie smuży.




Podsumowując - zakupu zdecydowanie nie żałuję, bo wszelakie beże z drobinkami to moje ulubione lakiery, ale w moim odczuciu ten lakier nie spełnia roli topu - znacznie lepiej by było, gdyby miał całkowicie bezbarwną bazę i wtedy przy tej gęstości drobinek efekt byłby bajeczny.

środa, 16 stycznia 2013

Kiko - Silk Taupe #399

Jest karnawał, jest błysk :) Dzisiaj mój ulubiony ostatnimi czasy lakier i pierwsze liniowe holo w mojej kolekcji. Absolutnie cudne liniowe holo dodajmy ;)




Od razu chciałabym podziękować koleżance lakiernicy i założycielce Klubu Nieanonimowych Lakieroholiczek, która przywiozła mi go z Portugalii :D




Lakier ten to beżowe, bardzo jasne holo, którego baza leciutko wpada w zieleń. Nie jest to wyraźny efekt, ale dla mnie, maniaczki beży jest zauważalny i godny wspomnienia ;)




Przechodząc od razu do nakładania, bo to w liniowych holo jest specyficzne - Kiko nie wymaga aqua base. Da się nałożyć go równo w dwóch warstwach tak, żeby ta druga nie zdzierała tej pierwszej - skazy widać jednak na palcu serdecznym. Udało mi się to już z holosami Nfu Oh, do których baza jest polecana, więc może po prostu mam farta ;) 




W zimowym, rozproszonym i mało intensywnym świetle dziennym efekt holo jest delikatny. Zdjęcia obrazują całkiem wiernie to, jak lakier wygląda "na co dzień" :D Bez przyglądania się to dość niepozorny, jasny, elegancki lakier.




Z lakierami Kiko do czynienia mam pierwszy raz. Spodobał mi się szeroki, prosto zakończony pędzelek, który zdecydowanie ułatwił mi nakładanie. Wyszło bardzo schludnie :) Nie pozalewałam skórek nawet. Jedynym mankamentem tego akurat lakieru (podobnie jak sporej części holosów) jest to, że wysychają "na sucho" na brzegu butelki i konieczne wydaje mi się każdorazowe przetarcie pędzelka i szyjki butelki, by zaschnięte farfocle nie lądowały potem na paznokciach. Robię to już z każdym lakierem, ale tutaj jest to szczególnie ważne. 




Jeszcze jedna uwaga - wysycha szybko, ale wykończenie daje lekko matowe. Ja nakładam zawsze top, żeby się ładnie błyszczał i był gładki. Nie wiem czy przedłużam mu tym trwałość jednocześnie, bo zmywam go po dwóch dniach, po których zaczynam widzieć już końcówki. Standard u mnie ;)


A oto efekt pod lampą:




Moim zdaniem jest cudny ;)

niedziela, 13 stycznia 2013

Zlot Lakiernic "na bogato" - odsłona nie-pamiętam-która ;)

Wczoraj po raz kolejny spotkałyśmy się w gronie lakieroholiczek z Lobby Kosmetycznego, aby pofolgować swojej pasji ;) Było dziesięć fantastycznych kobiet, świetne jedzenie i mnóstwo, mnóstwo lakierów. Tym razem zlot był pod hasłem "na bogato", a więc miało się błyszczeć i iskrzyć. Udało się!

Oto link do zdjęć jednej z uczestniczek, które świetnie pokazują jak to wszystko wyglądało:
Początek
Entropia rośnie
Chaos! Mryhyhy :D

Ja malowanie zaczęłam od złotek ;)


Wskazujący: ChG I herd that, dalej: ChG Champagne Kisses, Golden Rose Crystal Colors 08, H&M Wawawoom

Na kciuku za to jest lakier, który wyjątkowo przypadł mi do gustu, bo jest taki inny niż wszystkie moje złotka:


Czyli Orly Glitz and Glamour. Muszę go upolować na targach w wersji mini albo spojrzeć na Catrice Oh my goldness, czy też Opi Goldeneye.

Na spotkaniu malowałyśmy również pierścionki! :D Jedna z lakiernic zrobiła nam niespodziankę i przyniosła essencowe pierścionki do zdobienia lakierami. Moje wyszły tak:




Efekt na dłoni:


Baza: Essie Blanc, Brokat: Opi The Living Daylights (zakochałam się w tym lakierze i MUSZĘ go mieć :D)



Baza: A England Camelot (cudowna czerń! całkowicie jednowarstwowa), Drobinki: Opi The man with the golden gun



Baza: A England Camelot + Opi On Her Majesty's Secret Service, Drobinki: China Glaze Solar Flare, czyli "monetki"


Efektem spotkania był też manicure "na bogato" z jakim ostatecznie pojechałam do domu. Bardziej bogato już być nie może, bo na czarnym A England Camelot jest top Opi The man with the golden gun, a więc płatki prawdziwego złota ;) 










Śliczna sprawa :D 

Ze spotkania wyszłam bogatsza o lakier Kiko z serii holograficznej #399 ;)




Z tego miejsca gorąco dziękuję Lakiernicom za miłe popołudnie i czekam na kolejne spotkanie! :)

sobota, 12 stycznia 2013

Manhattan 96D


Po długiej przerwie przyszedł czas na moją drugą notkę :D

Dzięki pewnej znanej Wam lakieromaniaczce przekonałam się do lakierów z drobinkami i chciałam dzisiaj pokazać mój ostatni nabytek firmy Manhattan.


Lakier ma raczej "wodnistą" konsystencję, 1 warstwa moim zdaniem dobrze nadaje się na top, ja natomiast nałożyłam 2 warstwy i dzięki temu uzyskałam bardzo dyskretny, ale ciekawy efekt. Kolor to taki jasny beż (chociaż myślę że można go podciągnąć pod delikatny złoty) z zatopionymi drobinkami, które mienią się we wszystkich kolorach w zależności od tego jak pada światło. Dużym plusem dla mnie jest to, że tym lakierem można pomalować paznokcie naprawdę błyskawicznie i faktycznie schną również bardzo szybko. Plus za szeroki pędzelek.



Minusem dla mnie jest to, że zatopione drobinki powodują że po pomalowaniu płytka paznokcia jest szorstka, myślę że jest to wina płynnej konsystencji bazy lakieru, wolę jak lakier po wyschnięciu tworzy gładką całość :D

Podsumowując - jeśli szukacie lakieru do szybkiego, ale nie nudnego manicure za dobrą cenę to ten jest jak najbardziej godny polecenia! :-)

wtorek, 8 stycznia 2013

Orly - Oui

Zdobycz zlotowo-targowa. Stoisko Orly na wrześniowych targach było zdecydowanie najlepiej wyposażone i prawie każdy z oferowanych przez nie lakierów miał swoją miniaturkę, która uchroniła mnie od bankructwa, a przy okazji zwolnila z wyrzutów sumienia: "Mogę kupić więcej, no bo to maleństwa są, nawet jak użyję ich raz to nie będzie żal dużej butli". W efekcie moją własnością stały się dwa łudząco do siebie podobne lakiery, z których pierwszy prezentuję w tej notce ;)





Oui to fioletowa, półprzezroczysta baza z zatopionymi złotymi drobinkami. Mam problem z określeniem typu wykończenia - stawiałabym, że to raczej glassfleck niż zwykły brokat, ale pewna nie jestem. Nie jest to sprawa życia i śmierci, więc niech zostaną te drobinki szkła ;)




W zasadzie można uznać, że to samodzielny lakier. Wymaga wtedy co najmniej 2 warstw, a i trzecia to nie byłoby zbyt wiele. Można go jednak potraktować jako top i pokażę go w tej roli za jakiś czas, recenzując śliczny fiolet, który idealnie nadaje się jako baza dla Oui. 




Dość trudno się go fotografuje. Podobnie jak z Kometą Halleya - problem polega na tym, że aparat wariuje przy tej ilości drobinek. 




Maluje się nim bardzo dobrze. Jest rzadki, sprawnie się poziomuje i nie smuży. Dobra firma to i lakier nie może być tragiczny ;)



sobota, 5 stycznia 2013

Sensique - Golden Sparkle #218

Dzisiaj top, który zawładnął moim sercem mimo, że nie spodziewałam się wcale, że będzie wyglądał AŻ TAK ładnie :) Kupiony w Sylwestra za całe 5,49zł w Drogerii Naturze okazał się noworocznym hitem i pewnie jeszcze nie raz urozmaicę nim szare dni.




W butelce niepozorny. Trzeba lubić lakiery "na bogato", żeby docenić jego urok i przewidzieć, że ma potencjał ;) Ja jestem fanką przyciągających wzrok paznokci i nie mogłam przejść obok niego obojętnie.

Postanowiłam nałożyć go na kolor nude, który ostatnio nieco przestał mi pasować, bo za mocno zalatuje mi szarością. Mam jednak sentyment do niego i nie odważyłam się spisać go na straty tak zupełnie. To był strzał w dziesiątkę - nieco nieciekawy beżyk stał się świetnym, zupełnie nie tandetnym tłem dla tych iskierek. 




Trudno zrobić mu zdjęcia, bo wychodzi na nich jak zwykły, niepozorny brokat. Postaram się jednak zwrócić uwagę na jego opalizujące właściwości tak, żeby został doceniony :) 




Nakłada się dobrze - jest nieco gęstawy, ale nie jest to irytujące, bo przezroczysta baza nie smuży, a drobinki rozprowadzają się równomiernie. 




Bez światła drobinki są srebrzyste - wyglądają jak pocięte kawałki folii po prostu. Gdy łapią słońce - mienią się pomarańczowo, a pod dużym kątem - zielono. Ten ostatni kolor widać najlepiej w butelce. Lubię go na tym beżu, bo zwykle nudziaki mają drobinki srebrne lub złote, a ten po dodaniu topu ma pomarańczowe :)




I jeszcze jedna fotka w słońcu:




A tak lakier wygląda w cieniu, przy bardzo niewielkiej ilości światła:




Kojarzy mi się trochę ze świecącymi na pomarańczowo latarniami po zmroku. :)

środa, 2 stycznia 2013

O mamo! Ale się błyska!

Dotarły świecidełka, które zamówiłam, żeby zrobić sylwestrowy manicure :D Mimo, że w poniedziałek musiałam obejść się smakiem, bo Poczta Polska nie dostarczyła ich na czas to i tak cieszą oko niesamowicie i nie mogę się doczekać, kiedy będzie okazja się nimi pomalować :)


Od lewej: China Glaze I herd that, Golden Rose Crystal Colors 08, China Glaze Champagne Kisses, Golden Rose Crystal Colors 09. 




Łyżka dziegciu w tym wszystkim niestety też się znalazła - zamiast koloru 06 z Golden Rose dostałam numer 09 :( Nie opłaca mi się odsyłać i wymieniać, więc po prostu go komuś podaruję, bo taki róż to totalnie nie moja bajka. 

Ale poza tym pełen zachwyt :) 

wtorek, 1 stycznia 2013

Opi - I Vant To Be A-Lone Star

Witam Was w pierwszym poście w Nowym Roku! Mam nadzieję, że Sylwester dla wszystkich był równie udany jak dla mnie i 1 stycznia powitałyście z radością i nadzieją, że nadchodzący rok będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, czego sobie i Wam życzę :)


A teraz do dzieła...


Wyjęłam ten lakier do pierwszego zimowego swatcha i zastanawiam się jak mogłam o nim zapomnieć na tak długo! Jest ładny i pasujący do krótkich paznokci, a przy tym tak przyjemnie się nakłada, że usprawiedliwić się mogę tylko tym, że niewiele mam niebieskich ubrań i nie wiem z czym go zestawiać.





Lakier pochodzi z kolekcji Texas z wiosny 2011 roku. To szarawy błękit z połyskiem, który ociera się nieco o perłowy, ale zaklasyfikuję go jednak jako frost. Ładny, stonowany i dla mnie, przyzwyczajonej do dziwactw, bardzo klasyczny kolor. Wygląda zdecydowanie mroźnie i zimowo. 




Konsystencja rzadka. Nawet dla mnie wydaje się odrobinę zbyt lejąca, ale wolę to niż ciągnące się gluty. Maluje się jednak łatwo, nie smuży, ślicznie się poziomuje i stapia z poprzednimi warstwami. Do pełnego krycia wystarczą dwie, nawet niezbyt grube. 




Mam wrażenie, że pomalowane nim paznokcie wyglądają świeżo i czysto. Mimo nieco perłowego połysku nie wygląda tandetnie, czy tanio, bo drobinki są bardzo subtelne. Nie znać na nim również pociągnięć pędzelka. Lubię to!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...