Drażni mnie okrutnie, jak wycierają się napisy na butelkach Catrice. Żadne inne lakiery mi się tak nie niszczą, a te używane są rzadko i już 2 z nich mają nieczytelne napisy.
Wracając jednak do zawartości...
Krewetka to pastelowy koral. Kolor, jakich w tym sezonie było mnóstwo i firmy prześcigały się w wypuszczaniu kolekcji z tym odcieniem. Ładny jest, nie powiem ;) Na pewno świetnie wyglądałby na opalonej skórze.
Wykończenie jest kremowe, a lakier nieźle się rozprowadza. Do pełnego krycia potrzebne były dwie warstwy, ale za to grube - pewnie najlepiej wyglądałby z trzema cieńszymi. Jest trochę gęstawy - nie lubię tego. Mam z resztą uraz, bo śliczny pastelowy pomarańcz, również od Catrice, haniebnie mi zgluciał i wymagał ratowania Poshe Revive. Pomogło niby, ale niesmak pozostał :D
Duży plusik należy mu się na pewno za pędzelek, który po nabraniu odrobiny wprawy okazuje się być zdecydowanie lepszy niż w droższych lakierach.
Lato się kończy, a ja muszę chwilowo odstawić szalone lakiery i wychodzi na to, że wrócę do nich dopiero w przyszłym roku :( Jakoś jesienią nie w głowie mi soczyste pomarańcze i korale :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz