sobota, 18 sierpnia 2012

China Glaze - Phat Santa

Dzisiaj dzień czerwieni ;) Pogoda robi się coraz ładniejsza, więc było możliwe złapanie kolorów.

Czerwonych lakierów mam niewiele. W sumie jest ich 4, z których używam jednego na ręce, a dwóch innych na stopy. Nie przepadam za tym kolorem na paznokciach, uważam, że jest bardzo wymagający i podkreśla niedoskonałości dłoni.

Phat Santa to krwista, ciemna, bardzo klasyczna czerwień. Podejrzewam, że ten odcień mógłby występować w bazówce wielu kobiet, a kolejne buteleczki byłyby wykorzystywane do końca.





To był chyba mój pierwszy lakier China Glaze, jaki kupiłam :) Dłuuuugo przeszukiwałam Internet w poszukiwaniu odpowiedniego odcienia i w końcu padło na ten. Spodziewałam się, że będzie znacznie jaśniejszy i żywszy. Przyszedł za to krwisty, niemal bordowy odcień w zimnej tonacji. Jest ładny, ale mam wrażenie, że postarza mnie. Jest trochę zbyt poważny dla mnie. Spodobał się za to mojej mamie - niespecjalnie mnie to dziwi :D




Nakłada się świetnie. Ma niezbyt ciężkie kremowe wykończenie, ale nakłada się lekko jak żelek. Ślicznie się błyszczy. Jest dość rzadki, taki jak lubię - niemal wszystkie lakiery China Glaze mogą się tym pochwalić i za to lubię tę markę. 



Jest jednak coś, co mnie w tym lakierze drażni - podobnie jak Calypso Blue jest trudny w poprawkach. Rozsmarowuje się naokoło i brudzi przeokrutnie. Trzeba liczyć się ze zużyciem większej ilości wacików do zmywania. 




Na zdjęciach widoczne są dwie warstwy. Uprzedzam jednak, że końcówki mogą prześwitywać przez to, że lakier ma wykończenie pośrednie pomiędzy kremem, a żelkiem. 

Na zdjęciu powyżej widać, jak barwa lakieru zmienia się w zależności od słońca - niby ten sam lakier, a na każdym paznokciu wyszedł inaczej ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...