Teraz czas na imitację lakieru Graphite, który pochodzi z tej samej kolekcji co Peridot.
Firma Jessica dotychczas była mi nieznana - dopiero szperanie w poszukiwaniu informacji po zdobyciu tego lakieru otworzyło mi oczy na naprawdę ładne kolekcje tej firmy.
Smoky Feather to szara baza (wpadająca w ciemną, brudną zieleń) z bardzo dużą ilością różnokolorowych drobinek. W słońcu mienią się wszystkimi kolorami tęczy, w lekkim cieniu przypominają starte na szlifierce kawałki metalu wrzucone do szarej bazy. Jest śliczny, nie ma co ukrywać :)
Niestety - jego nakładanie i trwałość pozostawia wiele do życzenia.
Lakier jest dość gęsty i na paznokciu błyskawicznie zasycha, co utrudnia malowanie. Szczególnie nie polecam tego robić przy otwartym oknie, bo wiatr uniemożliwi nałożenie lakieru, który zamienia się w ciągnącą się galaretkę. Fuj, nie lubię takiej konsystencji.
Miałam go na sobie dwa razy do tej pory i za każdym razem odpryskiwał po jednym dniu. Jest to dość rzadkie u mnie, bo lakiery raczej wycierają się na końcówkach niż odpryskują. Kapryśny egzemplarz.
Za to pędzelek w lakierach Jessica jest już znacznie lepszy - ani wąski, ani szeroki. Jest lekko zaokrąglony co znacząco ułatwia aplikację przy skórkach.
Smoky Feather jest szalenie efektowny i liczę, że docenię go bardziej zimą i jesienią - póki jest lato niezbyt mi pasuje kolorystycznie ;)
Oryginalnego Chanel Graphite na pewno bym nie kupiła - nie jest to do końca "mój" kolor, ale miło mieć taki kolor w swoich zbiorach, więc 3 razy tańsza podróbka jest doskonałym substytutem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz